Szukanie Jezusa (tytułem wprowadzenia)


Na Jezusa można spoglądać w różny sposób. Właściwie każdy z nas ma prawo do swojego własnego spojrzenia, do oglądania tego, co przekazały nam ewangelie we własnym zwierciadle i w swojej własnej perspektywie. Teksty, które zamierzam tutaj prezentować są owocem mojej własnej perspektywy, odzwierciedleniem mojej osobowości, moich lektur, moich przemyśleń. Nie są one reprezentacyjne dla żadnego z Kościołów, ani dla żadnej z organizacji. Reprezentują tylko mnie i mój punkt widzenia. One też są jedyną prezentacją osobistą, jaką zamierzam tutaj ujawnić. Dodam tylko na samym początku, że moim dziedzictwem jest Kościół Rzymskokatolicki.

To, co mnie interesuje to głównie egzegeza biblijna. No i dzisiaj, po wielu latach obcowania w różny sposób z tekstami biblijnymi, mogę powiedzieć, że mam swój specyficzny sposób interpretacji tych tekstów. Mój specyficzny sposób patrzenia na Jezusa. To, co mnie głównie interesuje to jego człowieczeństwo i czytając ewangelię szukam przede wszystkim Jezusa jako człowieka, Rozpatruję jego motywacje i jego decyzje, tak, jak robię to, w stosunku do siebie i do innych ludzi. Jestem przeświadczony, że ewangelie mówią nam przede wszystkim o Jezusie jako człowieku i niewiele, jeżeli cokolwiek (może poza ewangelią Jana) mówią nam o jego bóstwie. Moim zamiarem nie jest dyskusja z pierwszymi (konstytuującymi) dogmatami chrześcijańskimi. Ta dyskusja – bardzo interesująca z historycznego punktu widzenia – nie jest dla mnie w tym momencie istotna, ponieważ ona jest na poziomie dogmatycznym, a nie na poziomie interpretacji Pisma Świętego (w czasie tworzenia się dogmatu obie przeciwne sobie strony powoływały się na teksty Pisma Świętego uzasadniając swoje pozycje).

Dla mnie ważna jest interpretacja tekstów biblijnych, a w niej człowieczeństwo Jezusa, bo to jego szukam. To ono jest mi bliższe. Zobaczyć Jezusa jako człowieka to zobaczyć jednocześnie to, co we mnie jest do niego podobne i to, co jest różne. Dokładnie tak samo, jak z innymi postaciami historycznymi, które mnie fascynują. Ich poznawanie, oglądanie tego, co robili jest jakoś odczytywaniem mnie samego.

To Jezus z Nazaretu, człowiek w całej pełni, budził zachwyt, obojętność czy wrogość.

Człowieczeństwo Jezusa jest dla mnie istotne też z tego powodu, że to właśnie ono było pierwszym doświadczeniem tych, którzy spotykali Jezusa za jego życia. To jest taka próba odnalezienia tego pierwszego doświadczenia. Pierwsi uczniowie Jezusa postrzegali go jako człowieka. Tak samo było z pozostałymi osobami z jego otoczenia. Wszyscy ci, którzy słyszeli jego nauczanie i którzy doświadczali jego gestów, widzieli w nim działającego człowieka, a nie Boga. To Jezus z Nazaretu, człowiek w całej pełni, budził zachwyt, obojętność czy wrogość. Nikt nie konfrontował się z jego bóstwem, nikt nie stawał wobec niego jako Boga. To Jezus-człowiek spotykał innych ludzi, pociągał lub odpychał ich swoimi słowami, gestami i byciem. I mnie to właśnie interesuje.

Niewątpliwie sformułowanie dogmatu o bóstwie i człowieczeństwie Jezusa ukształtowało na trwałe postrzeganie jego osoby w naszej kulturze. No i w trwały sposób zmieniło interpretację Pisma Świętego. Od IV i niemalże do XIX wieku (a w lekturze potocznej do dzisiaj) słowa, gesty i zachowania Jezusa są interpretowane z punktu widzenia jego bóstwa. Oznacza to, że da czytelnika, wszystko, co Jezus robił albo mówił, robił i mówił jako Bóg, a nie jako człowiek. Tak jakby bycie Bogiem zdominowało i wchłonęło jednocześnie całkowicie jego człowieczeństwom (co zresztą nie jest zgodne z samym dogmatem!). W tym, co Jezus robił najczęściej doszukujemy się boskich motywacji, a nie ludzkich. Szczególnie wyraźnie widać to w tekstach, które są dla nas trudne i podważają naszą wizję religijnych zachowań. W takich sytuacjach niemalże od razu przestajemy widzieć jego człowieczeństwo i ograniczenia z nim związane i zaczynamy dostrzegać jedynie Boga, który w niczym nas nie przypomina i we wszystkim przewyższa. No i w ten sposób przestajemy odnosić siebie i swoje życie do niego i jego życia. Wystarczy posłuchać kazań, czy też zwyczajnych rozmów o tekstach biblijnych, żeby zobaczyć, że Jezus jako człowiek w interpretacjach prawie w ogóle nie istnieje.

W dodatku, co warto zaznaczyć, tak naprawdę trudno jest cokolwiek powiedzieć o boskich motywacjach gestów czy słów Jezusa. Przede wszystkim dlatego, że byt, jaki został zdefiniowany w dogmatach chrystologicznych, czyli byt który jest jednocześnie w całej pełni bogiem i w całej pełni człowiekiem nie jest nam znany. Nie mamy żadnego doświadczenia, które pozwoliłoby nam zrozumieć funkcjonowanie takie bytu. On się wymyka naszemu doświadczeniu. Mówienie więc, że Jezus z Nazaretu zrobił coś tak, a nie inaczej ponieważ był Bogiem, w moim przekonaniu jest dużo bardziej ryzykowne niż granie w totolotka. W dodatku o pozytywnym lub negatywnym wyniku totolotka możemy się dowiedzieć przynajmniej raz w tygodniu, a o prawdziwości lub nie naszych tez na temat boskich motywacji Jezusa właściwie nigdy, ponieważ nie mamy żadnego źródła weryfikacji.

No więc tyle tytułem wstępu czy pewnego rodzaju wprowadzenia. Pewnie będę do tego jeszcze wracał w innych moich tekstach. Myślę jednak, że na wstęp to wystarczy i każdy, kto zamierza czytać, to co piszę z pewnością wie, czego może się spodziewać.


Laisser un commentaire

Votre adresse e-mail ne sera pas publiée. Les champs obligatoires sont indiqués avec *